niedziela, 10 listopada 2013

Minimalizm czyli NoName


Przez żołądek do serca, przez ciernie do gwiazd, przez biżuterię do edukacji. 
Przeszukiwanie pamięci, przeszukiwanie albumów o sztuce, przeglądanie Internetu.
Ach ten Kreatywny Kufer! Kończące się dziś wyzwanie okazało się być Wyzwaniem przez wielkie W;)


Biżuteria, szczególnie biżuteria autorska, to zmaterializowane emocje. To wyobrażenia, inspiracje, energia, myśli i plany zamknięte w relatywnie niewielkim kształcie. To fragment wewnętrznego świata, noszony na szyi czy nadgarstku. 

Jak to pogodzić z pozbawionym emocji i znaczeń "obiektem" - w rozumieniu minimalistów?
Jak zetrzeć ślad twórcy z powierzchni, na przykład, naszyjnika i jednocześnie nie uczynić go podobnym do "sieciówkowych", masowo produkowanych ozdób, wytwarzanych w azjatyckich fabrykach?



Naszyjnik "NoName".



Prosta, geometryczna forma. Powtarzalny, ale niesymetrycznie rozłożony motyw. Ujednolicony kolor (biel -  więc może brak koloru?) i chropowata faktura, na granicy tego, co po prostu obecne i tego, co intencjonalnie stworzone. Drewniane i metalowe koła, wielowarstwowo malowane białymi akrylami. Widoczne pociągnięcia pędzla, na zmianę z welwetową gładkością.



Naszyjnik ma rozmiary 15x10cm, mierzone w najszerszych miejscach. Zawieszony jest na czarnym, woskowanym sznurku. Kolor i proste linie są powtórzeniem i przedłużeniem czarnej kreski biegnącej przez same koła.

Kolorowe paski, w czerni i barwach podstawowych, to nawiązanie do prac Pieta Mondriana. Jego  "Kompozycje", tworzone  w pierwszej połowie XX w., wywarły znaczący wpływ na kształtującą się wrażliwość młodych twórców z nurtu minimalistycznego lat 60-tych. Ich echa możemy odnaleźć np. we wczesnych pracach Franka Stelli i Jo Bear.



Minimalistyczne "obiekty" miały istnieć poza twórcą, swoją anonimowością prowokować odbiorców do maksymalnie zindywidualizowanych interpretacji. "Stawały się" dopiero poprzez dialog z widzem, przetworzone przez jego doświadczenia i system odniesień.

Czarny sznurek można łatwo zdemontować i wybrać dowolnie miejsce jego ponownego zaczepienia. Dzięki temu, jeśli ma się takie życzenie, "NoName" może wyglądać tak:


Albo znienacka stać się wisiorem.


A także zaprezentować się całkowicie na odwrót:


Permutacji jest jeszcze kilka, proszę sobie poprzewieszać sznurek w wyobraźni:)
Co ciekawe - po przeciągnięciu przez kółka cienkiego, skórzanego paska - "NoName" zostać może, w kilka chwil, ozdobą jesiennego płaszcza albo wyjściowej sukienki.
A monochromatyczna torba zyska nowy wygląd, gdy zawiśnie na niej w charakterze zawieszki.

Nieustająca dyskusja z odbiorcą.

 
"NoName" zgłaszam na wyzwanie Kreatywnego Kufra. Dziękuję, Dziewczyny, za tę inspirującą podróż.

Muzycznie - Olafur Arnalds i utwór "Fok" z płyty "Variations Of Static". Islandczycy są zwykle oszczędni w generowaniu dźwięków, zostawiając mnóstwo miejsca "pomiędzy".





6 komentarzy:

  1. Dziękujemy za udział w wyzwaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane i pięknie zrobione! Trzymam kciuki za Twoją pracę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden naszyjnik - wiele możliwości :-)) też tak lubię. Dodasz szpilę i masz zapięcie do włosów. Świetny pomysł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O patrz, o zapięciu do włosów nie pomyślałam! Super pomysł;-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...