Skoro początek roku (znaczącej przewagi słonecznych dni w ramach najbliższych
365 dób Szanownym Państwu życzę!;), to czas uporządkować zaległe sprawy i przejrzeć rzeczy odłożone na "kiedy znajdę wolną chwilę", okupujące rozliczne półki i półeczki.
Niby przeczuwałam, ale dopiero dziś zorientowałam się, ile ich się nazbierało;)
Zatem dzisiejszą notkę sponsorują przemiłe wyróżnienia i niemniej sympatyczne odpytywanki oraz to, co dzieje się z zawartością dziecięcego kalendarza adwentowego, gdy rodzicielka testuje nowe, rękodzielnicze techniki;)
Np.:
To ostatnio, a wcześniej:
W sierpniu, zeszłego już roku, będąca całkowicie orzeszki Squirk z bloga "Chaotyczna neutralna" postanowiła, że wykorzysta blogosferowy łańcuszek:
o mnie nie wie i się nawet nie spodziewa (jak Hiszpańskiej Inkwizycji, oczywiście). Przynajmniej, jeśli chodzi o blogowych Niktów:) Dziękuję za pacnięcie, o Cierpliwa Squirk!
Jak widać - tajemnice trzeba ze mnie wyciągać wołami, pół roku dojrzewania chyba jednak wystarczy?
Kogo ciekawość zżera już teraz, zapraszam na koniec posta - tam znajdziecie listę,
jak na spowiedzi:)
***
W październiku: niezwykle kreatywna Agi z "Agilionu" sprawiła mi niesamowitą przyjemność wyróżniając mnie na swoim blogu. Dziękowałam już w komentarzach, teraz jest bardziej oficjalnie. Ja również lubię do Ciebie zaglądać, Agi:) I bardzo polecam - pozwiedzajcie włości tej kreatywnej osóbki.
Zasady przekazania wyróżnienia kolejnym osobom są bardzo proste:
1) skopiuj obrazek wyróżnienia i umieść go na swoim blogu;
2) podziękuj osobie, od której otrzymałaś wyróżnienie;
3) przekaż wyróżnienie 5 innym blogom, które mają mniej niż 200 obserwatorów.
Jeśli zatem jeszcze nie byliście, to zachęcam do poznania bliżej:
- Dodgers i jej znakomitych dziergań i przędzeń (teraz z dodatkowym Królikiem)
na "Ja to mam w genach"
na "Ja to mam w genach"
- technicznie rozważnej i zwiewnie romantycznej Podwiatr z jej fotograficznym blogiem
- surrealistycznie uśmiechniętej Emi rysującej "Człowieka z szuflady"
- CzaryMaryDori, która odważnie eksperymentuje z łączeniem technik,
tworząc radosną biżuterię
tworząc radosną biżuterię
- Ani z "klimaty moje" - mistrzyni w pracy z papierową wikliną
***
-wyróżnienia:
Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Tym bardziej, że: ,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych
od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Robi się poważniej, "dobrze wykonana robota" zobowiązuje, ilość oczekiwanych informacji wzrasta, zatem jest szansa na całkiem sporą opowieść.
Wygląda na to, że podzielę to radosne, karnawałowe sypanie konfetti, wyciętego
z sakurakowego życia, na dwa posty;) Także spodziewaj się niespodziewanego, Zdrowiejko,
i to już na dniach.
***
W grudniu: niezwykle wprost wytrwała Squirk zadała mi następne 11 łańcuszkowych pytań, mając zapewne nadzieję, że odpowiem hurtem i wskażę kolejne, niewinne osoby, którym będziemy mogli radośnie spamować w komentarzach:) Ano, Nadzieja okazała się matką całkiem mądrego Dziecka, ponieważ rzeczywiście się wykwiczę (właśnie spostrzegłam, że Karolinabc też mnie pogania;)
W następnym poście - dwie 11tki od dwóch niesamowitych Kobiet - prawie jak mecz Ligi Mistrzów;)
***
Jako przerywnik niemuzyczny - kolejna część biżuterii adwentowej.
Fimo, koraliki, sznurkowe bransoletki, koniki drewniane, fotele bujane, brakuje tylko cukrowej waty;)
***
A teraz, długo oczekiwana... tararam tararam!
Skrócona, tendencyjna i mocno niepełna lista rzeczy, których o mnie nie wiecie
(czyli jak na blogowej spowiedzi;)
1. W okresie licealnych burz i poszukiwań, przeszłam na wegetarianizm. Podeszłam do tego naukowo, zakupiłam literaturę fachową, komponowałam posiłki uwzględniając wszystkie potrzebne do syntezy białka aminokwasy, testowałam dziesiątki odmian fasoli (adzuki na zawsze odcisnęła swoje piętno na garnkach mojej Mamy), próbowałam produkować tofu...;)
Trwało to całe dwa lata. Złamałam się dopiero pod wpływem hipnotycznie pachnącego, upieczonego przez Mamę indyka, który został w swoim kuszącym, chrupiącym skórką stanie, pozostawiony podstępnie na kuchennym blacie... Eeehh... Rodzice nastolatków powinni szkolić komandosów z technik perswazji;)))
Trwało to całe dwa lata. Złamałam się dopiero pod wpływem hipnotycznie pachnącego, upieczonego przez Mamę indyka, który został w swoim kuszącym, chrupiącym skórką stanie, pozostawiony podstępnie na kuchennym blacie... Eeehh... Rodzice nastolatków powinni szkolić komandosów z technik perswazji;)))
2. Zawsze czytam kilka książek jednocześnie (i jak widzę nie jestem w tym odosobniona?;), najczęściej skrajnie różnych, branżowych wymieszanych z beletrystyką, reportażami i poezją. Ulubione, wielokrotnie czytane książki polecam z wyraźnym naciskiem (Z NACISKIEM! Nie mylić
z wtykaniem w ręce. Hmm. Czasem.) kolejnym znajomym, wychodząc z założenia, że fajnie jest poznawać kawałki światów innych ludzi. Działa to oczywiście w obie strony - z zachłanną radością zaczytuję się w książkach, które z ogniem w oczach polecają mi przyjaciele. Ukochane książki odciskają, według mnie, krawędzie kartek i pieczątki słów na osobowości czytającego:)
z wtykaniem w ręce. Hmm. Czasem.) kolejnym znajomym, wychodząc z założenia, że fajnie jest poznawać kawałki światów innych ludzi. Działa to oczywiście w obie strony - z zachłanną radością zaczytuję się w książkach, które z ogniem w oczach polecają mi przyjaciele. Ukochane książki odciskają, według mnie, krawędzie kartek i pieczątki słów na osobowości czytającego:)
3. Nienawidzę prasowania. Bardzo żałuję, że naturalne tkaniny się gniotą i co jakiś czas próbuję udawać, że "to tak specjalnie, niezobowiązujący letni look, a projektant tego żakietu po prostu miał fantazję", ale tak poważnie - prasuję dwie rzeczy, które są mi na dany dzień potrzebne,
a pozostały stos upranych ubrań znika z widoku, upchnięty w szafie.
a pozostały stos upranych ubrań znika z widoku, upchnięty w szafie.
4. Jeśli akurat przypadkiem skończy mi się w domu czerwona herbata, którą piję zawsze
o poranku - mam dzień z głowy. Chodzę jak śnięta, kawa nie pomaga, moje uzależnienie jest nie do oszukania:)
o poranku - mam dzień z głowy. Chodzę jak śnięta, kawa nie pomaga, moje uzależnienie jest nie do oszukania:)
5. Od wieków byłam absolutnie przekonana, że Płock leży gdzieś na południowym wschodzie,
w kierunku na Lublin. Pochodziła stamtąd jedna z moich przyjaciółek i tak jakoś... Pamiętam,
że poczułam się jak bohaterka filmu SF, tuż po teleportacji, gdy trafiłam na niego w końcu, jadąc na północ. Myślałam, że mam omamy, albo źle skręciłam i przejechałam bez sensu pół Polski;) Szczerze mówiąc - dalej nie wierzę, że rzeczywiście jest tam, w środku, to na pewno jakaś większa zmowa...
w kierunku na Lublin. Pochodziła stamtąd jedna z moich przyjaciółek i tak jakoś... Pamiętam,
że poczułam się jak bohaterka filmu SF, tuż po teleportacji, gdy trafiłam na niego w końcu, jadąc na północ. Myślałam, że mam omamy, albo źle skręciłam i przejechałam bez sensu pół Polski;) Szczerze mówiąc - dalej nie wierzę, że rzeczywiście jest tam, w środku, to na pewno jakaś większa zmowa...
6. Uwielbiam buty na obcasach i gdyby nie klimat - mogłabym chodzić tylko w szpilkach;)
Nawet botki na jesień mam na obcasie, kozaki zresztą też. A chciałabym zaznaczyć, ze kolejkę po wzrost załatwiłam w pierwszej kolejności. Na średniowysokich obcasach jestem o jakieś 20cm wyższa od mojego szwagra i w zasadzie tylko wtedy, gdy go widzę, trochę mnie rusza sumienie;)
Nawet botki na jesień mam na obcasie, kozaki zresztą też. A chciałabym zaznaczyć, ze kolejkę po wzrost załatwiłam w pierwszej kolejności. Na średniowysokich obcasach jestem o jakieś 20cm wyższa od mojego szwagra i w zasadzie tylko wtedy, gdy go widzę, trochę mnie rusza sumienie;)
7. Nie oglądałam ostatniego sezonu "Housa". Z premedytacją.
W ogóle nie oglądam
TV, mogłaby dla mnie nie istnieć, telewizor mam na potrzeby Młodej (nałogowo
- Animal Planet i NG) oraz do oglądania filmów na DVD. Za to w trakcie wizyt u Rodziców, można mnie znaleźć w środku nocy, z zamglonym wzrokiem, przeskakującą po kanałach z programami wnętrzarsko-architektonicznymi i pokazami mody;)))
- Animal Planet i NG) oraz do oglądania filmów na DVD. Za to w trakcie wizyt u Rodziców, można mnie znaleźć w środku nocy, z zamglonym wzrokiem, przeskakującą po kanałach z programami wnętrzarsko-architektonicznymi i pokazami mody;)))
8. Zaczytuję się
ostatnio w opowiadaniach z fandomu serialu "Sherlock" BBC,
w większości napisanych po angielsku (na razie jest mało dobrych, polskich
tłumaczeń). I chętnie powtykam
w ręce, znaczy się tego, polecę z naciskiem, co ciekawsze;))
Gdybym miała magiczną moc kształtującą umysły, to w pierwszym rzucie sprawiłabym, żeby ludzie rozumieli wzajemnie strukturę głęboką swoich wypowiedzi i szanowali się na tym głębszym poziomie (zlikwidowałoby to 3/4 problemów w komunikacji;), a następnie, jednym pstryknięciem, włączyłabym wszystkim skrajne uwielbienie dla "Sherlocka" w wersji BBC. No co? Dobra obsesja jest dobra:))
w ręce, znaczy się tego, polecę z naciskiem, co ciekawsze;))
Gdybym miała magiczną moc kształtującą umysły, to w pierwszym rzucie sprawiłabym, żeby ludzie rozumieli wzajemnie strukturę głęboką swoich wypowiedzi i szanowali się na tym głębszym poziomie (zlikwidowałoby to 3/4 problemów w komunikacji;), a następnie, jednym pstryknięciem, włączyłabym wszystkim skrajne uwielbienie dla "Sherlocka" w wersji BBC. No co? Dobra obsesja jest dobra:))
9. W muzeach zawsze staram się dotykać eksponatów, nawet jeśli nie wolno. Zwłaszcza jeśli
nie wolno;) Ukradkiem, za plecami ochrony. Samo oglądanie - to za mało. Lubię poczuć pod palcami gładkość drewna, szorstkość metalu, chropowatość farby. Sprawdzić, czy XVI wieczny alabaster jest nadal wypełniony ciepłem włoskiego słońca:) Obawiam się, że część galerii może szykować właśnie gustowne, ostrzegawcze plakaciki z moim zdjęciem...
nie wolno;) Ukradkiem, za plecami ochrony. Samo oglądanie - to za mało. Lubię poczuć pod palcami gładkość drewna, szorstkość metalu, chropowatość farby. Sprawdzić, czy XVI wieczny alabaster jest nadal wypełniony ciepłem włoskiego słońca:) Obawiam się, że część galerii może szykować właśnie gustowne, ostrzegawcze plakaciki z moim zdjęciem...
Hmm...
Może na dziś już wystarczy?:)
Miłej nocy Państwu życzę. Niech Wam się wyjątkowo dobrze rozpoczyna ten Całkiem Nowy Rok.
Może na dziś już wystarczy?:)
Miłej nocy Państwu życzę. Niech Wam się wyjątkowo dobrze rozpoczyna ten Całkiem Nowy Rok.
No no no wariatka jesteś ale kochana. Ja czekam na nowy sezon na BBC. :-) a House'a mam od dawna na kompie i jakoś nie umiem się zmusić żeby ten ostatni sezon zmęczyć. Witaj w klubie.
OdpowiedzUsuńA dziękuję Kochana, takie kluby to ja proszębardzoczęściej:) Zaznaczam w tym miejscu, że nikt nie obiecywał, że będziemy normalne, prawda? Prawda??;)
UsuńSama prawda i tylko prawda. Pokombinowałam z obserwatorami jak co to pacaj że nie działa.
Usuńno ależby łapamy po eksponatach??? :)) a komunikacji niech się ten naród za szybko nie uczy, bo musimy przeesz z czegoś żyć ;)))
OdpowiedzUsuńSzczególnie po meblach, żeby to;)) Żaden pałac nie jest bezpieczny;))
UsuńNie bój, nie bój, mam wrażenie, że komunikacyjnie część narodu ma bliżej do płazińców niż homo sapiens, chwilami słabo mi się robi - pracy nam nie zabraknie;))
:D
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę szpilek, kroka nie potrafię zrobić :)
A prasowanie, za to, uwielbiam ;)
Pozdrawiam
O matko i córko - powiedz, że mieszkasz niedaleko mnie! Mogę za Ciebie chodzić w szpilkach, ale zabierz ode mnie prasowanie;)
UsuńPozdrawiam
Jestę aniołę, się naczekałam ale było warto :-))
OdpowiedzUsuńZ tym prasowaniem to nie wierzę, że ktoś to w ogóle lubi, to muszą być osoby z kosmosu, prasowania nie da się lubić.
Ani sprzątania.
Ani obierania ziemniaków.
Ani zakupów.
Ale jestem leniwa, hm.
;-))
Dziękuję, że się wypiszczałaś :-))
PS. Ależ się cieszę, że Ci wegetarianizm przeszedł, serio. Widzę, co wypisują na forum niektórzy ortodoksyjni wege, poziom agresji jest przerażający. Gdyby nie istnienie wegatarian z klasą, spokojnych, pełnych akceptacji dla swojej diety i wyborów innych uznałabym, że to społeczność stracona.
:-)
Ortodoksyjnie wegetarianie i o zgrozo weganie to kosmici (razem z ortodoksyjnymi ekologami). Ludzie do jaskiń i jeść trawę. Jeden kosmita ale z innej beczki stwierdził, że jedzenie tylko zielonki i zbóż robi z nas "krowy" tzn. ogranicza naszą inteligencję i kreatyność. Nawet bym się z tym zgodziła. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i traktować zwierzęta które jemy należycie, a nie jak w niektórych dokumentach jakie widziałam w TV - makabra.
UsuńSquirk, ano jesteś, chociaż dziś byś po spacerze wyglądała bardziej jak zmokła kura, niż anielica;)) Leje u nas od rana.
UsuńPrasowanie lubi np Osowiała Sowa - powyżej - zbieram materiały na małą kapliczkę, kwiaty, świece, kadzidełka, te sprawy..;)
A obieranie ziemniaków zostało swego czasu podniesione do rangi sztuki...
PS. Miałam szczęście trafiać na całkiem sensownych i wyjątkowo mało agresywnych wegetarian, szczęśliwa ja. Gdybym spotykała ortodoksów, dużo wcześniej zmieniła bym dietę, nie lubię skrajności.
Karolka, wszystkie skrajności są na dłuższą metę bardzo męczące. Odrobina rozsądku i tolerancji nie jest jednak dostępna dla każdego, jak widać:) Ale pracujemy nad tym z Magdą i Zdrowiejką w pocie czoła:)))
UsuńWidzę to trochę inaczej, niech ludzie jedzą, co chcą, byle nie pchali się w talerze innych z komentarzami i nie zachowywali jak agresywne, tępe bydło obrażające wszystkich, którzy podjęli inne decyzje dietetyczne. Jem i będę jadła mięso bo chcę i mogę i nic nikomu do tego, ja nie czepiam się miłośników tofu, oni nie mają prawa czepiać się mnie. Pojęcia nie mam, jaką ideologię dorabia do swojej diety taki agresywny przygłup ale na pewno nie ma to nic wspólnego z pokojem, akceptacją i miłością do jakiegokolwiek żywego stworzenia, za dużo w nich nienawiści.
OdpowiedzUsuńDlatego popieram jaja z wolnego wybiegu. Kurki są szczęśliwe i ja też. Żyj i daj żyć innym.
OdpowiedzUsuńDokładnie, takie jajka kupuję i ekologiczną wieprzowinę puławską, nie pakuję pieniędzy w byle co u byle kogo, ale czego bym nie kupowała to moja sprawa, mnie dieta wege nie interesuje i nie interesuje mnie, co wege sądzą o mojej. Każdemu wg potrzeb.
OdpowiedzUsuń:-)
O widzisz, to jest myślenie z jednego poziomu, na innym poziomie są ludzie, dla których podejście "to ja wyznaczam jedynie słuszne trendy i wszyscy, którzy się sprzeciwiają lub zostają z tyłu - do odstrzału" - jest jedynym dostępnym na ten moment.
UsuńSama zostałam kiedyś oskarżona o brak tolerancji, ponieważ odmówiłam, bardzo grzecznie, zjedzenia "tego CO WSZYSCY dziś jedzą na śniadanie!".
a ja sobie nie odmówiłam tego ostatniego sezonu, no niestety taka słabość do doktorka ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nie prasować - zaznaczam UWIELBIAM, nie nie lubię ;)
Nigdy nawet nie udawałam, że moja miłość do mięsa we wszelakiej postaci mogła by przegrać z fanaberią jego nie jedzenia, ale dzielnie gotowałam partnerowi swemu, który się łudził, że owa fanaberia wygra. Nie wygrała. Przegrała sromotnie. Mięso to pokarm z energią hihihi
Wczoraj już mi się wyświetlała, ale co weszłam - nic nie było jakiś czort!
A te koniki kolczyki cudne i te nominowane blogi jakie fajne (nie znałam!)
Dobrego roku!!!
Mnie dokładnie tak samo zonk wyskakiwał. Nic nie syci tak jak jajecznica albo dobra wędlina na śniadanie.
UsuńPost był widoczny w czytniku Bloggera ale niby nie istniał na blogu.
Usuńtak u mnie tez tak było z kilkoma blogami jakiś chochlik ;)
UsuńMaryś, no niestety, też lubię mięso. Młoda usiłuje mnie przekonać do niejedzenia, wege strony znajduje, w jakiejś akcji społecznej chce brać udział, podrzuca przepisy z soją - pewnie mnie za jakiś czas czeka, podobne do Twojego, podwójne gotowanie - przynajmniej testowo:)
UsuńNie wiem co się działo z Bloggerem, Dziewczyny - cały czas mi się wieszał, w trakcie pisania posta, więc może to w ogóle był jakiś problem z ich serwerem?
Dziś już jest oki:)
Bez komentarza http://kwejk.pl/obrazek/896232
OdpowiedzUsuńO żesz! Mogłaś ostrzec - prawie się zadławiłam herbatą!
UsuńZnakomite i ten zaskoczony wyraz twarzy SH;))))))))))))))
Liczyłam na element zaskoczenia :-p
OdpowiedzUsuńPodstępna z Ciebie bestia ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że fajnie zaczynasz rok :) Na zdjęciach same śliczne rzeczy. A odpowiedzi na pytania 2, 3 oraz 7 przez chwilę kazały mi myśleć, że jesteśmy spokrewnione. Serio :)
OdpowiedzUsuńNatomiast (wiem, że to bluźnierstwo) ja zamiast się uzależnić od Sherlocka BBC, uzależniłam się od amerykańskiego Sherlocka z serialu "Elementary"... Wiem, straszne :) A obrazeczek z loczkiem po prostu genialny!
A, no i z ulgą czytałam komentarze na temat rozmaitych fanatyków (i pro- i anty-mięsnych), bo spotkałam paru takich na swojej drodze. I każdorazowo obiecywałam sobie, że zrobię wszystko. Wszystko. Żeby nigdy nie wpaść w taki dogmatyzm. Bo to przykre tak na siłę ludzi zmuszać żeby byli tacy sami jak ja. Po co?
Witaj blogowa siostro;))
UsuńMiałam napisać, że sam Sherlock z "Elementary" nie jest taki zły, to tylko kwestia kiepskiego, mało wiarygodnego scenariusza, fatalnej gry aktorskiej i konsekwentnego używania przez Lucy Lu wyłącznie jednego wyrazu twarzy;) - ale nie napiszę, bo de gustibus..;)))
Za to Jonny Lee Miller oka nie męczy;)
Też się czasem zastanawiam, po co ludzie zmuszają innych by byli tacy ja oni? Kwestia poczucia bezpieczeństwa ("moi" mnie nie skrzywdzą), rozmycia odpowiedzialności (w armii klonów ciężko poznać kto jest rzeczywistym agresorem:), zmniejszenie ryzyka pojawienia się rywalizacji? Ile osób, tyle pewnie powodów.
No dobrze, zostałam zakrzyczana w gronie znajomych, że się nie znam na amerykańskich produkcjach rozrywkowych, że jestem skrzywiona przez BBC i w temacie sherlockowym całkowicie nieobiektywna. Cóż zrobić - 100% prawdy w prawdzie:))
UsuńPosypuję niniejszym głowę popiołem i już tylko Lucy Lu mi przeszkadza w Elementary;))))
Bardzo dziękuję za wyróznienie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo proszę - to była przyjemność:)
UsuńPozdrawiam
Hahahah ależ się zarumieniłam z powodu komplementu :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
P.S. kolczyki są śliczne
Zasłużony w pełni, Agi:)
UsuńI wzajemnie - wspaniałego Roku:)
PS. Dziękuję
O fiu fiuu, jaki zaszczyt mnie kopnął- moje pierwsze wyróżnienie :D te kolczyki renifery bym Ci podpierniczyła wiesz? a jakby były z królikami, to tym bardziej ;) Dla mnie żelazko mogłoby nie istnieć, prasuje tylko rzeczy, które tego naprawdę wymagają, na szczęście noszę dzianiny, żelazka nie wymagają :) Mięso musi być, czerwona herbata też, chociaż wolę białą. I co Wy wszystkie z tymi butami na obcasie...
OdpowiedzUsuńA masz babo placek, znaczy wyróżnienie!:)))
UsuńZ królikami nie mam niestety, przypomnij mi bliżej Wielkanocy:D
Buty na obcasie rządzą!;)))
Ale fajnie! Poklikałam sobie w linki do twórczych dziewczyn. Bardzo to jest pozytywne doświadczenie, pooglądać piękne zdjęcia, naszyjniki, szale i urocze wiklinowe pudełeczka. Aż się chce tworzyć!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało. Ty za to tworzysz piękne opowieści - każdy ma swój kawałek kreatywności do zaopiekowania:)
UsuńPięknie mi się to czytało :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowo!
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Aniu:)
UsuńWszystkie komplementy są całkowicie szczere:)
Pozdrawiam wzajemnie
Sakurako ty tam jeszcze masz trochę do opowiadania - czekamy z niecierpliwością ;-) Właśnie przypomniałam sobie że jakaś pomroczność mnie trafiła ostatnio i kupiłam zakończenia do wężykowych bransoletek i mam koraliki i kordonek i kurcze szydełko 0,5 mm - nie nie ja nie chcę (ale muszę ;-)) to wszystko kurcze wasza wina,czuje się zmuszona.....;-P
OdpowiedzUsuńJa wiem że to kara za ten zachłyst herbaciany - taaa zemsta jest słodka ;-)
Karolino,
Usuńbędą jakieś frywolitki?:)) To jedna z technik, która bardzo mi się podoba:)
Eh.... przeceniasz moje możliwości chociaż niczego nie wykluczam :-) Mam masę koralików które trzeba spożytkować :-)
UsuńOoo i widzisz - wypleć sobie na przykład taką bransoletkę: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTbdmh95Z53VWWL2Zu2txjEGvpY6nUCncvv1cfXJc8K-hHaYn_w2hgrekU w świnki
UsuńTy to masz pomysły :-*
OdpowiedzUsuń