"Dałam się wreszcie namówić i założyłam blog."
Większość blogów craftowych, które widziałam, zaczyna się od różnych wersji tego stwierdzenia:)
Znajomi, rodzina, przyjaciele obecnej blogowiczki - od miesięcy (a czasami nawet lat) zachęcali, przekonywali, namawiali, używając różnych, wyrafinowanych form nacisku. Wszystko po to,
aby nakłonić ją do pokazania w szerszym gronie ("na pewno się spodoba, zobaczysz!") tego,
co robi i co sprawia jej taką radość. A czym do tej pory obdarowała już wszystkich szczęśliwych "krewnych i znajomych Królika";)
aby nakłonić ją do pokazania w szerszym gronie ("na pewno się spodoba, zobaczysz!") tego,
co robi i co sprawia jej taką radość. A czym do tej pory obdarowała już wszystkich szczęśliwych "krewnych i znajomych Królika";)
Zdecydowałam się wreszcie i założyłam blog:)
Zawsze, odkąd pamiętam, próbowałam czegoś nowego.
Widząc nieznaną technikę, od razu chciałam się jej nauczyć. A później modyfikować. I testować granice.
Dziecięce lepienie z plasteliny i modeliny Plastusia czy innej świnki, przeradzało się w tworzenie dioram pełnych dzikich zwierząt, wysp, palm szumiących, skaczących delfinów (żałuję, że nie miałam wtedy kamery - zapewne pokusiłabym się o animacje poklatkowe). Szycie, z prostych wzorów wycinanych z gazetek, ubranek dla lalek typu spódnica tuba, kończyło się na koszulach z mankietami i wywijanym kołnierzykiem oraz dwustronnych parkach w rozmiarze XXXXS;)
Makrama, obróbka drewna, farby witrażowe, druty i szydełko, haft, scrapbooking (mimo, że nie znałam wtedy tej nazwy), szycie ubrań i gadżetów, tworzenie biżuterii z kamieni i koralików, ale także dziwactw (jak na lata 90'te) typu szyszki, nadtopiony plastik czy rowerowe zębatki, decoupage.. Veni, vidi i przerzucałam się na coś ekscytująco nowego:)
Kilka miesięcy temu odkryłam najpierw haft koralikowy, a później sutasz. I zakochałam się
na dobre. Zachwycam się nieustannie możliwościami, jakie dają te techniki. Migotliwą mozaikowatością koralikowej biżuterii i barokowym przepychem form i barw haftu z jedwabnych sznureczków. A granice daleko, daleko za linia horyzontu!
na dobre. Zachwycam się nieustannie możliwościami, jakie dają te techniki. Migotliwą mozaikowatością koralikowej biżuterii i barokowym przepychem form i barw haftu z jedwabnych sznureczków. A granice daleko, daleko za linia horyzontu!
Zapraszam do towarzyszenia mi w moich poszukiwaniach, odkrywaniach i zachwytach:)
A przyszłość? Na szczęście na pewno jest jeszcze wiele przede mną.
Kuszą mnie koronki klockowe i wire wrapping.
Kuszą mnie koronki klockowe i wire wrapping.
Może, za czas jakiś.. Trzymajcie za mnie kciuki:)
WOW - klimat MAGICZNY
OdpowiedzUsuńjeżeli wtedy pisałam o magicznym klimacie - to teraz musisz tu COŚ pokazać i to prędziutko, bo spieszę wrzucić CIĘ na bardzo głęboką WODĘ, uwaga... Gotowaś?
OdpowiedzUsuńniebawem zostaniesz zaproszona do pewnej zabawy, która nazywa się projekt zmian, o szczegółach przeczytasz jak Cię zaproszę :)
Do tego czasu - najlepiej do jutra ma tu już coś (poza słowami) BYĆ, świecić, lśnić, unosić mi powieki!