Uwaga dla Dodgers: wpis zawiera lamę!
Z cyklu: najgłupsze polskie teksty napisane do utworów oryginalnie instrumentalnych,
a następnie wielokrotnie coverowanych (m.in. przez Simona i Garfunkela).:
"Przyleciał kondor znad wysokich gór
pierwsze jajo zniósł
drugie jajo zniósł.."
U kogoś jeszcze na podwórku, nieświadome właśnie obumierającej wrażliwość estetycznej, dzieciaki podśpiewywały tę piosenkę, jedną ręką rysując strzałki w podchodach, a drugą pstrykając kapslami na torze?:)
Oryginalne tłumaczenie słów z keczua:
"O majestatyczny Kondorze, władco niebios,
zabierz mnie do domu, na szczyty Andów!
O Kondorze!"
Da się zauważyć jakby niewielką różnicę... Nie, żebym miała oficjalne pretensje, do dziś żyłam nie wiedząc, że tekst "jajeczny" pochodzi z covera w wersji disco-polo i że w ogóle istnieje taka wstrząsająca wersja.
I w tym miejscu chciałabym gorąco podziękować moim Rodzicom, za to, że w naszym domu słuchało się starego rocka i mnóstwa jazzu. Szerokim łukiem ominęły mnie zatem, na szczęście, takie dziwne, quazimuzyczne kwiatki;)
W ramach odczarowywania zimy, która uparcie nie chciała odejść, pojawiło się jakiś czas temu zapotrzebowanie na kondora. I dużo słońca przy okazji.
Proszzzz, prawdziwe azteckie słońce:
Prawdziwy peruwiański kondor:
Całkiem jak żywa - lama, prosto z podnóży Andów. Nawet wzorek na sierści ma odpowiedni
do sytuacji. Sprawia wrażenie dość z siebie zadowolonej, nie sądzisz Dodgers?;)
Okładka była przeznaczona na torebkowy kalendarz, zatem otrzymała dodatkowy bonus
w postaci azteckiego symbolu roku 2013 - Roku Domu:
Tradycyjne już w moich okładkach zapięcie na napę i wzmocnienie grzbietu ekoskórą
w intensywnie fioletowym kolorze.
Tym razem okładka jest mięciutka jak kaczuszka, za sprawą warstwy ociepliny, sprytnie umieszczonej pod pomarańczową podszewką.
Zwróćcie proszę także uwagę na energetyczne kolory oraz zdjęcia ach! artystycznie prześwietlone słońcem (jeszcze odrobinę zimowym i bladym).
Nowa właścicielka okładkę wraz z zawartością użytkuje bardzo intensywnie.
Kto wie, być może właśnie kondor z przyległościami przyczynił się w jakimś stopniu do tej nagłej przemiany naszej śnieżnej, wschodnioeuropejskiej wiosny w peruwiański, słoneczny początek lata?:)
Na deser panowie Simon i Garfunkel, live, po dobrych kilkunastu latach od pierwszego nagrania swojego coveru "El Condor Pasa" w 1970r. Melancholijnie śpiewający o pragnieniu zostania wróblem, łabędziem i, nie wiedzieć czemu, młotkiem. Nie ukrywam - łabędź też mnie nieco zaskoczył.
Nazbierało mi się trochę, obfotografowanych na szczęście, gotowych różności,
więc w następnych postach (już za chwileczkę, już za momencik) wiosenne naszyjniki, rozmaitości kolczykowe oraz zamówiona okładka z wężem, łanią i sentencją (właśnie schodzi spod maszyny:). A także niespodziewany Tydzień Brytyjski.
Miłego słonecznego weekendu Państwu życzę:)
Bardzo aztecko-lamisty ten notes ;-)Przy trzecim jaju zastanawiałabym się nad jajecznicą ;-)
OdpowiedzUsuńI to jest dobry kierunek myślenia, ciąg dalszy piosenki pozostawia bowiem jaja bez opieki, kondor kończy marnie niestety...
UsuńPoważnie, wygugluj ją sobie, wstrząsające przeżycie. Teledysk sprawił, że z lekka osłabłam;))
http://www.youtube.com/watch?v=9EsNY_xrZp0 polecam przeskoczyć do 2:13
Usuńale to o czym mówiłaś faktycznie wstrząsające http://www.youtube.com/watch?v=3xbfFAYTN-g prawie ogłuchłam (swoją drogą kiedyś już to widziałam łomatko.....ale babeczka się wczuwa ;-))
O matko i córko, Karolka, nie sądziłam, że może być gorzej, ale widać młoda jestem i jeszcze mało świata widziałam;)))
UsuńMiło nam Córciu:) Rodzice
OdpowiedzUsuńI blues, zapomniałam o bluesie!:)))
UsuńMe gusta...Mucho! Piękny notes :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny :)
Jeśli pozwolisz pogoszczę u Ciebie ;)
Cieszę się, że Ci się podoba:))
UsuńZapraszam, zapraszam, będzie mi bardzo miło:)
Lama klasa sama w sobie :)) i to słońce, i te kolory mmmmm, aż mi się zachciało w Andy, serio- kiedyś tam pojadę choćby nie wiem co! :)
OdpowiedzUsuńna temat piosenki powiem tyle- koniecznie musi polecieć na Wielkim Weselu u Squirka :))
Wiedziałam, że docenisz lamę:)) A zanim pojedziesz w Andy - obejrzyj animowany film Disneya "Nowe szaty króla" - przenosi spotkanie z lamą na zupełnie inną płaszczyznę. I tam już nie jest normalnie:)
UsuńWielkie Wesele bez piosenki o kondorze w ogóle się nie liczy. W wykonaniu gibiącej się pani i pana z kamienną twarzą, albo ostatecznie pan Leszek z fotela;)))
Film widziałam, nie byłabym sobą, gdybym nie widziała filmu z kuzynem alpaki, no przeesz :)))
UsuńWiedziałam! Wczoraj obejrzałyśmy jeszcze raz, w hołdzie wszystkim lamom;))
UsuńFajności! Jakoś tak cieplej się zrobiło od razu kiedy spojrzałam na lamę i kondora :) Jestem ciekawa niespodziewanego Tygodnia Brytyjskiego ;)
OdpowiedzUsuńI oczywiście to zasługa Peruuu Peruuuu, a nie tego zwariowanego słońca za oknem?;) Tydzień Brytyjski sie obfotografowuje, korzystając z pięknej pogody;)
Usuń